Pataakha (2018) – Wredna i wredniejsza

Vishal Bhardwaj w ubiegłym roku po raz pierwszy nakręcił film, o którym nie dało się powiedzieć nic dobrego. Rangoon szwankował na każdym poziomie – konstrukcji bohaterów, dramaturgii oraz realizacji. Epicki (przynajmniej w założeniach) rozmach wywiódł reżysera, świetnie rozgrywającego międzyludzkie psychologiczne napięcia, na manowce. Szczęśliwie jednak Bhardwaj porzucił formułę widowiska i wrócił do tego, co wychodzi mu najlepiej: skupienia na subtelnościach ludzkich charakterów i… przenoszenia literatury na ekran.

Pataakha, ekranizacja opowiadania hindi Do Behenein (dwie siostry) Charana Singha Pathika, jest powrotem nie tylko do adaptacji. Reżyser znowu pokazuje bowiem prowincję: małą społeczność radźastańskiej wsi. Ale nie po to, by dokonać jakiejś ponurej analizy kondycji społeczeństwa, zaglądać w wyjątkowo mroczne rejony ludzkiej duszy czy – niczym w Haiderze –mówić głośno i oskarżycielsko o polityce. Przeciwnie, tym razem zwyczajnie dobrze się bawi, pokazuje historię lekką, prostą i dowcipną, ale bynajmniej nie niemądrą.

Jak podpowiada tytuł pierwowzoru – rzecz dotyczy dwóch sióstr. Ten filmowy, Pataakha, oznacza z kolei fajerwerki: wybuchowe, ogniste, hałaśliwe. Dokładnie takie, jakimi Bhardwaj czyni swoje bohaterki. Genda zwana Chutki (Sanya Malhotra) oraz Champa zwana Badki (Radhika Madan) od dzieciństwa toczą zajadłe boje. Na słowa, pięści, zęby i paznokcie. Nikt nie wie, od czego się właściwie zaczęło (jeśli w ogóle był jakiś początek), ale dziewczętom wystarczy byle iskra, by wybuchła kolejna gorączkowa kłótnia. Nawet nie są specjalnie różne – bo choć mają odmienne aspiracje (Chutki marzy o zostaniu nauczycielką, Badki o własnej farmie mlecznej) – to charakterki zdecydowanie siostrzane. Dla innych mieszkańców wioski to źródło nieustającej rozrywki, ale dla samotnie wychowującego je wdowca Shantibhushana (Vijay Raaz) – przyczyna zgryzoty. Rywalizacja Gendy i Champy szczególnie bawi imającego się różnych zajęć Dippera (Sunil Grover) – którego reżyser czynni narratorem, nadając tej historii umownego rysu. Pataakha to bardziej dowcipna przypowiastka niż coś, co mielibyśmy traktować zupełnie serio. Umownie zresztą sportretowane są same postacie. Komicznie przerysowane siostry, wiecznie zatroskany ojciec, gapowaci absztyfikanci obu panien (Namit Das i Abhishek Duhan) czy Patel (Saanand Verma), groteskowy miejscowy biznesmen ze złotym łańcuchem na szyi. Dipper przedstawia się jako samozwańczy prowokator. Wikła siostry w kolejne awantury, nieraz dorzuca do paleniska suchego drwa, ale też stoi za nimi murem i pomaga, ilekroć dziewczęta potrzebują pomocy. Nie jest knującym intrygi wrogiem, a postacią bliską choćby szekspirowskiemu Pukowi – psotnikowi i rozrabiace oraz komentatorowi wydarzeń, który dla zabawy i bez złych intencji burzy spokój oraz porządek. A szukając na subkontynencie – to Widuszaka z klasycznego dramatu indyjskiego. Nieprzypadkowo jednak podaję szekspirowski trop. Raz – ze względu na fascynację Bhardwaja dramaturgiem ze Stratfordu nad Avonem. A dwa – bo duch jego komedii jest w filmie zdecydowanie wyczuwalny.

Siostrzaną rywalizację Bhardwaj czyni zmyślną metaforą odwiecznych niesnasek między Indiami a Pakistanem. Pod przykrywką komicznych zgrywów i budowania kolejnych farsowych sytuacji przemyca trochę tyleż gorzkich, co sarkastycznych obserwacji geopolitycznego krajobrazu. A w krzepiącym finale nie serwuje nam bynajmniej banalnego „i żyli długo i szczęśliwie”.

Reżyser nie rości sobie pretensji do przekazania prawdy o prowincjonalnej społeczności, nie bierze na siebie odpowiedzialności ani misji dokumentalisty. Nie odjeżdża jednak ku wizji kompletnie odklejonej od rzeczywistości. Pokazuje zdobione tradycyjnymi wzorami ściany glinianych domów, zagrody z bawołami, kobiety zasłaniające głowy woalami, barwne stroje, ciągnięte przez wielbłądy wózki, zebrania panćajatu, ale zna w tym umiar. Nie przesadza z kolorami i lokalnym kolorytem, jest w jego wizji miejsce na kurz i zwyczajność, w pierwszej kolejności zaś opowiada historię, a nie składa turystyczny folder reklamujący pustynne uroki Radżastanu. A przy tym nie obsadza w rolach prowincjonalnych dziewcząt wielkich gwiazd, znanych z coraz to nowych olśniewających sesji zdjęciowych w magazynach, które w skromnym kostiumie i z oszczędnym makijażem nadal wyglądają jak na wybiegu. Malhotra (pamiętamy ją ze świetnego debiutu w Dangal) i Madan są znakomite. Mówią w dialekcie, wyrzucają z siebie dialogi w tempie karabinu maszynowego. Nie boją się pokazywać umorusanych czy wykrzywionych złością twarzy, potarganych włosów. Świetnie odgrywają też sceny, gdy ich bohaterki z umiarkowanym powodzeniem próbują udawać grzeczność i pokorę. Grover nie ustępuje im pola i zachwyca autentyzmem wymieszanym z komediowym wyczuciem. Zresztą w tej obsadzie nie ma słabych ogniw. Co prawda Namit Das i Abhishek Duhan niewiele mają do pokazania, ale takie było założenie. Mężczyźni – choć z pozoru oni są tu głowami rodzin, oni podejmują decyzje, oni sprawują znaczące funkcje – pozostają w cieniu kobiet.

Bhardwaj bez wysiłku dowodzi, że do robienia sensownego rozrywkowego kina wystarczą proste pomysły i nie trzeba przeganiać ekipy przez zagraniczne lokacje. Wystarczą dobry scenariusz, charyzmatyczne postacie i utalentowana obsada. Niby banalne, ale tak rzadkie.

Odpowiedz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.