Death in the Gunj (2016) – Studium rozczarowania

Konkona Sen Sharma konsekwentnie robi swoje. Wybiera kameralne i niezależne projekty, nie zabiega o popularność czy sympatię widzów, nie interesują jej mainstream oraz komercyjny sukces. A kiedy – wzorem matki, Aparny Sen – postanowiła w końcu stanąć po drugiej stronie kamery, nie zmieniła bynajmniej twórczych zainteresowań. Death in the Gunj – „Śmierć w Gandźu” to, wbrew sensacyjnemu tytułowi, subtelne kino psychologiczne, eksplorujące rodzinne relacje.

Zaczyna się jednak od zwłok. W pierwszej scenie dwóch mężczyzn spogląda do wnętrza bagażnika samochodu. My nie widzimy tego co oni – ale nietrudno się domyślić ze skrawków rozmowy. Uzgadniają, jak najlepiej ułożyć ciało, by się zmieściło – czeka ich długa podróż do Kalkuty. Zamykają bagażnik, samochód odjeżdża. A akcja cofa się o tydzień.
Mamy lata 70. Oto senny, zapewniający wytchnienie od gwarnego miejskiego życia zapomniany kurort McCluskiegunj w Biharze (współcześnie Dźharkand). Na krótkie świąteczne wakacje (zbliża się Nowy Rok) do Wuja (Om Puri w jednej z ostatnich ról) i Ciotki (Tanuja Mukherjee, matka Kajol) zjeżdżają syn Nandu (Gulshan Devaiah), jego żona Bonnie (Tillotama Shome) i ośmioletnia córeczka Tani oraz bratanek, nieśmiały student Shutu (Vikrant Massey). W domu pojawią się też dawni znajomi Nandu – pewny siebie twardziel Vikram (Ranvir Shorey), Brian (Jim Sarbh) oraz wyzwolona Mimi (Kalki Koechlin).

Do rozwikłania mamy więc zagadkę – co właściwie zaszło. Ale Sen Sharmy nie interesuje budowanie kryminalnej intrygi. Powoli wchodzimy pomiędzy bohaterów, dowiadujemy się, kto jest kim, poznajemy wzajemne relacje oraz podskórne napięcia. Reżyserce znakomicie udaje się stworzyć atmosferę intymności. A sceneria lat 70. nie służy niepotrzebnej egzotyzacji, a pomaga w wykreowaniu nastroju melancholii i nieokreślonej tęsknoty.

W pozornej beztrosce rodzinno-towarzyskiego spędu przedstawicieli wyższej klasy średniej zaczniemy wyczuwać dramatyczne nuty. Szczególnie silnie odczuwalne będzie wycofanie Shutu. Wciąż nie uporał się z niedawną śmiercią ojca. Ale krewni nie potrafią wykrzesać z siebie współczucia. Drażni ich słabość chłopaka. Dziwią się, że dorosły nie potrafi sobie poradzić ze stratą, że nosi sweter zmarłego rodzica. Shutu dźwiga więcej niż żałobę – ma kłopoty na uczelni, do których wstydzi się przyznać. U wujostwa szuka oddechu, chwili wytchnienia od problemów, ale piętrzą się tylko kolejne. Chłopak nie odnajduje się w otaczającym go gronie. Wyraźnie odstaje – wrażliwością, zagubieniem, wyciszeniem. A jego słabość paradoksalnie nakręca agresję innych. Kiepsko wypadają wspólne rozrywki, które często okażą się pretekstem do docinek i przytyków. Jedyna osoba, która akceptuje Shutu bez ocen, w której towarzystwie czuje się swobodnie, to mała Tani.

Sen Sharma nieśpiesznie prowadzi przez wydarzenia, pozwalając scenom wybrzmieć. Subtelnymi środkami tworzy subtelne studium opuszczenia i rozczarowania. Unika dosłowności, prostych tłumaczeń. Jest uważną obserwatorką i właśnie do obserwacji skłania, do czytania z gestów, spojrzeń, symboli, oddając widzowi interpretacyjne pole. A ostatnią sceną – i narracyjną klamrą – udowadnia, że wierzy w swoją publiczność i nie musi prowadzić jej za rękę.

 

2 uwagi do wpisu “Death in the Gunj (2016) – Studium rozczarowania

Odpowiedz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.