Bhaag, Milkha, Bhaag (2013) – Sprint bez tempa

imagesBhaag Milkha, Bhaag (czyli Biegnij, Milkha, biegnij) ma teoretycznie wszystko, co winno zawierać krzepiące widowisko o drodze znikąd do chwały: emocje, odrobinę patosu, szlachetne pouczenie, jak to ciężka praca popłaca. Bohater jest z życia wzięty i godny naśladowania, w tle wielka historia (Podział z ‘47), w obsadzie gwiazdy (Farhan Akthar, Prakash Raj, Sonam Kapoor). Plus sprawna ekipa, zapewniająca niezły poziom realizacji (zdjęcia, muzyka, udźwiękowienie, charakteryzacja). Film skrojony pod nagrody – i zresztą w wielu rocznych zestawieniach triumfował.
Scenariusz przypomina postać Milkhi Singha, indyjskiego sprintera, który w latach 50. i 60., święcił triumfy – wygrywał medale, bił kolejne rekordy, a po dziś dzień trudno wskazać na Subkontynecie lekkoatletów z podobnie imponującymi osiągnięciami. Jednak – co dość ironiczne – film o jednym z najszybszych ludzi swoich czasów ma… irytująco powolne tempo.
farhan-akhtar-running-pose-still-bhaag-milkha-bhaag-movieAle zaczyna się obiecująco – od dynamicznej, doskonale sfotografowanej i świetnie zmontowanej sceny wyścigu podczas igrzysk olimpijskich w Rzymie. Singh, faworyt, zakończył zmagania poza podium, choć długo utrzymywał prowadzenie. Nikt nie wie, co się właściwie wydarzyło. Później zawodnik nie chce wraz z grupą innych indyjskich sportowców reprezentować kraju na zawodach w Pakistanie. Impreza ma wymiar polityczny i pojednawczy, zatem rozmaici oficjele roztrząsają, czym jest spowodowana odmowa. Załamanie po fiasku na olimpiadzie? A może są jakieś inne przyczyny? Zostaje wydelegowana grupa, która ma przekonać Milkhę do startu… Podczas długiego przejazdu pociągiem do Ćandigarhu z opowieści jego dawnego przełożonego z armii poznają historię biegacza…

W tym momencie zaczynają się retrospekcje. Dowiadujemy się, jak to w wojsku dostrzeżono przypadkiem talent chłopaka i zaczął on startować w rozmaitych zawodach. Opowieść grzęźnie gdzieś pomiędzy początkami kariery, scenkami z trudnego dzieciństwa, młodzieńczymi wybrykami, migawkami z wojska. Twórcy nie mogą się zdecydować na konwencję i upychają w scenariusz kolejne schematy. Trudne doświadczenia dziecka związane z Podziałem. Wredna banda łobuziaków, jakiej trzeba pokazać, kto rządzi na podwórku. Przyjęcie roli nadwornego błazna w okolicy. Cud-dziewczyna, co się do niej wzdycha od pierwszego spojrzenia.
bhaaagKlęska urodzaju dotyczy też muzyki – ktoś zbyt wiele srok próbuje złapać za ogon – zarówno stylistycznie, jak i jeśli chodzi o wizualizacje.
Mamy braterską pieśń wojskową z rockowym pazurem. Podniosłą motywująca w podobnej aranżacji. Romantyczną, liryczna pieśń kochanków pośród pendżabskich plenerów (z obowiązkowymi żółtymi akcentami kolorystycznymi). Pieśń rozczarowania, z wiatrem we włosach i melancholijnym pejzażem. Czy wreszcie – najbardziej absurdalną w zestawieniu – piosenkę country w roli numeru klubowego, połączoną z choreografią w stylu kowbojskiego line dancing, gdy akcja przenosi się na chwilę do Australii (!)…
O ile jeszcze oderwaniu od obrazu piosenki brzmią całkiem interesująco (wyjąwszy kawałek country), nijak nie wpasowują się fabułę i są w filmie doskonale zbędne.

bhaag-milkha-bhaag-stills-19Oczywiście mamy w Bhaag, Mikha, Bhaag mnóstwo scen pokonywania przeciwności i heroicznych biegaczych wyczynów – na przykład z bohaterem stającym w szranki, choć rywal szubrawiec z bandą pomagierów poturbowali mu kończyny tak, że ledwo stoi. Zlepek klisz domykają wątki, jakie to w wielkim świecie na młodzieńca, co właśnie znalazł się u progu kariery, czekają straszliwie pokusy. A są to na przykład blondlokie Australijki w krótkich sukienkach, obdarzone promiennym uśmiechem, które sprowadzają niewinnych chłopców na złą drogę nadużywania piwa w klubie i uciech cielesnych. Wątek australijski jest też pretekstem do pokazania pretensjonalnych scen umizgów na plaży – odrealnionej jak z folderu biura podróży. Szczęśliwie jednak – i ku uciesze piewców moralności – nasz bohater uznaje, że trzeba się szanować, a więc skupić na treningach i trzymać z dala od rozwiązłych niewiast.

bhaag-milkha-bhaag_1372067357Podczas seansu ma się nieodparte wrażenie, że nikt tu nie wie, jaką właściwie historię opowiada i co chce o bohaterze – czy to filmowym, czy stojącą za nim rzeczywistą postacią – przekazać. Bo ani nie ma tu zagadki z przeszłości (a jeśli chodzi o niechęć bohatera do występu w Pakistanie, każdy średnio rozgarnięty widz, gdy zestawi hasło Podział oraz pendżabskie pochodzenie Milkhi, wydedukuje powody i bez metrów taśmy), ani dekonstruowania mitu bohatera, ani wręcz przeciwnie – budowania jego etosu. Faran Akhtar również nie ma pomysłu na tę postać innego niż prężenie rozbudowanej muskulatury (choć nie powiem, walor estetyczny jest niemały). A jak na motywacyjną opowiastkę o drodze od zera do bohatera – rzecz nadmienię rozwleczono i wyzuto z dramaturgii.
Nie znam autobiograficznej książki, którą prawdziwy Milkha Sing napisał z córką, a która stała się kanwą scenariusza. Może i materiał nie był specjalnie filmowy. Jednak już rolą reżysera i scenarzysty było wymyślenie sposobu na sprzedanie widzowi tej historii. Na przefiltrowanie jej przez własną wrażliwość. Zinterpretowanie jej. Albo przynajmniej stworzenie sprawnej, rozrywkowej opowieści – z tempem, charyzmatycznym bohaterem i pazurem. Powstała tymczasem miałka i rozwleczona wydmuszka, której wydaje się maratonem na najdłuższym z możliwych dystansów.

O wiele bardziej inspirująca jest historia poza ekranem. Milka Singh sprzedał, jeśli wierzyć źródłom, prawa do adaptacji swojej biografii za jedną rupię (czyli w przybliżeniu jakieś 5 groszy), ale w zamian zawarł w umowie klauzulę, że określony procent od zysków filmu zostanie przekazany organizacji charytatywnej Milkha Singh Charitable Trust wspierającej ubogich i potrzebujących sportowców.

11 uwag do wpisu “Bhaag, Milkha, Bhaag (2013) – Sprint bez tempa

  1. Ma jeszcze Nationalową rolę Irrfana (i jakoś bez packa:P) Tyle, że mniej kolorowa i bardziej gorzka historia to siłą rzeczy jest, a takie rzeczy zwykle mają ‚słabszy zasięg’ niż te bardziej ‚landrynkowe’.

  2. Zważywszy na to, że pod filmem podpisał się R. O. Mehra, nie dziwi mnie w ogóle, że „nikt tu nie wie, jaką właściwie historię opowiada i co chce o bohaterze – czy to filmowym, czy stojącą za nim rzeczywistą postacią – przekazać”. Na razie odważyłem się obejrzeć fragmenty (wyjątkowo słabe piosenki są jak dla mnie, a ta australijska to już rzeczywiście kuriozum kuriozów) i boję się marnować czas na całość. Szczególnie że udział Sonam Kapoor nie zachęca, oj, nie zachęca. Może ona w jakiejś scenie chociaż wpada pod samochód (pytam z nadzieją)?

    BTW, Szafranka, a „Dzieci północy” już widziałaś?

  3. Sonam bym się akurat najmniej przejmowała, mało co jej jest i ja nawet nie zauważyłam kiedy (i czemu:P) zniknęła. Zdecydowanie bardziej irytuje Australijka – chodzący stereotyp ‚białej laski’.

  4. Z „Dziećmi północy” to ja cały czas liczyłam, że może jednak zobaczy się to w normalnej kinowej dystrybucji. Chyba czas porzucić nadzieje i zamówić te DVD. Acz jak zawsze w wypadku ekranizacji genialnych powieści filmu się boję. Szczególnie, że ostatniego spotkania z Deepą (Videsh) nie wspominam za dobrze…

    A co do Sonam – prawie się jej tu nie zauważa. I znika z historii jeszcze szybciej, niż się pojawiła;).

  5. No to skoro nie widziałaś, to nie chcę Cię nastawiać. Ale podpowiem Ci tylko, że intuicja prowadzi Cię w dobrym kierunku: po Deepie raczej nie należy spodziewać się poczucia humoru i subtelności przekazu. Ale za to przynajmniej jest fajna obsada i dużo znajomych. Więcej nic nie mówię, poczekam na ewentualną nocię na blogasku, jak obejrzysz.

  6. Jak się teraz czujesz ze świadomością, że nie poznałaś się na geniuszu laureata IIFA za reżyserię i najlepszy film?
    (Hi hi hi.)

      • To drugie to dopiero ‚wtopa’ (ale Nationalowej komisji się w tej kategorii to często zdarza ostatnio. Na szczęście większość nagród z sensem przyznają – czego o IFFie, Filmafach itp za bardzo powiedzieć nie można:P)

Dodaj odpowiedź do ciummaa Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.